Nie pamiętam już w jakim to hotelu było
w jakim kraju, ani mieście - nie pamiętam
Schodzę któregoś poranka na śniadanie, all inclusive, czyli szwedzki stół
I tak sobie krążę, i tak sobie nakładam
wokół mnie i stołu angole krążą, niemce, żółte, bo te zawsze krążą
I zaczyna też czarnych kilkoro krążyć
W sumie nie byłoby w tym niczego dziwnego, ci również składają się przecie na światowe multi - kulti
acz te krążą w piżamach
Wtedy mnie zatkało, bo hotel nie wyskoczył psu tak całkiem z ogona
Zwykle w czterech gwiazdkach się lokuję
Więc me knucie poszło torem, że to jakaś hołota, co to średnio zachować się umi
Dopiero potem złapałam real kontekst
Czemu o tym piszę teraz?
Otóż jestem sama w domu
Towarzystwo się rozjechało...
Wróciłam dość zmęczona i chciałam od razu wyjściowe ciuchy zrzucić i wskoczyć w jakąś szlafroczynę
Ale teraz tak:
Jak się przebiorę już na amen, to kto wyjdzie z psem?
Przecież w szlafroku nie polecę...., zwłaszcza że już jestem po kąpieli
Ale - myślę sobie - właściwie dlaczego nie?
Dlaczego nie mogę w Polsce wyjść w szlafroku z psem, skoro Murzyn chodzi na Zachodzie w piżamie w hotelu????
W związku z tym dzisiaj zrobię wyłom
Mało tego
NIE UMALUJĘ SIĘ przed wyjściem
Ufff
Komentarze