Na sąsiednim blogu przeczytałam coś, co mnie zastanowiło.
Otóż komentator napisał, że nie istnieje coś takiego jak wspólna świadomość, jest tylko (wg niego) świadomość jednostkowa.
Nie wydaje mi się to prawdą. W każdym razie nie do końca.
Właściwie wydaje mi się to nieprawdą, żeby nie użyć słowa - "kłamstwo" :-)
Gdyby tak było, każdy świadomie zapisywałby swojego życiowego e-booka, a nie jechałby na autopilocie świadomości lub nieświadomości przodków - dalszych lub bliższych.
Gdyby tak było, wszyscy zapluci pisiorzy, lewactwo i kodziarze lub inne zaprogramowane stworzenie, nasłuchawszy się opowieści dziadka, stryjka, naczytawszy ksiąg świętych i nieświętych, nie głosiłoby na salonie świętych lub nieświętych prawd, i w ich imię, nie rozstrzeliwałoby codziennie przy kawie politycznych oponentów.
Obserwuję sobie - tak sobie - poczynania rodziny pewnego pastora.
Żonę jego poznałam zupełnie przypadkiem.
Wyciągam wniosek i się pytam:
Jaka jest jednostkowa świadomość jego żony, a zwłaszcza córek ( skądinąd niezwykle inteligentnych młodych istot, już z doktoratami w tak młodym wieku)?
Jaka?
Skoro dostały gotowca w postacie religii, przekonań, zainteresowań, programów
Robią robotę w imię przekonań ojca z takim zapałem i energią, że z zapartym tchem obserwuję
Robią to z bronią w ręku
Serio, serio...
To takie śmieszne jest, kiedy słyszę....
- To jest MÓJ wybór i MOJE przekonanie
Usmiecha się Promiss wtedy i nic nie mówi
No bo czasem mówi...
Z ros pędu