Sen się nocą promisowy prześnił...
Był o mojej szkole z dziecinnych lat
A w niej ja, z najmłodszym synem i miską prania
Przemierzałam korytarze w poszukiwaniu właściwej dla mego prania suszarki
Suszarek był dosyt, przed każdą klaso- pracownią suszarka
Rozmaite one, każda inna - stara, nowa, piękna, brzydka, funkcjonalna i nie
Zatrzymałam się przy pięknej, nowoczesnej
Ładna, kurcze...
Więc wieszać zaczęłam
Chwilę po, zjawia się kobieta z praniem swoim, i swoim uśmiechem
Od razu wiedziałam, że to jej suszarka, a ja się wcięłam
Zawstydzona, pranie ściągać powoli zaczęłam
Na końcu korytarza, w rogu znalazłam w końcu suszarkę
Taką trochę siermiężną, przestarzałą, taką rzec by można prlowską, zapomnianą nieco
To ona - moja
Powiesiłam
Rano Jugowski sennik mi rzekł : Wieszanie bielizny to czas Zmian...
Życie to ciągła zmiana, a śmierć zmianą największą
Byleby za życia nie umrzeć
Lepiej za życia prać...
Ciekawam życia...i śmierci też...