Mam chwilowo wolny czas...
Tzn. w pracy siedzę, ale co to za praca - w porównaniu?
Popierdółka zaledwie - jakoby rzekł Siara do Pąckiego, abo coś w tym stylu
Dały mi popalić dni i tygodnie ostatnie, czasu na oddech brak - dosłownie i w przenośni
Lecz oddechu brak lubię, po nim zachłysnąć się można i odetchnąć piersią pełną, doceniając możliwość dotlenienia
W ogóle lubię ekstrema, lecz w pewnych ramach
Przesadyzmu niespecjalnie mi się chce
Lecz najbardziej nie trawię Salwadorów - Zbawiaczy, którzy upatrując sobie ofiarę i wchodząc z nią w związek, stawiają sobie za punkt honoru ,,ocalenie” jej i rozświetlenie swoją miłością otaczającej ją ciemności.
Nie mając swego życia - ocalić życie innego?
Z próżnego i Salomon...
Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia
Uszczęśliwić kogoś, samemu nie będąc szczęśliwym... - najmniejszych szans
Zwłaszcza, że Salwador ciągnie do innego nieszczęścia, swoją atencją infantylizując go po całej linii
Czym innym jest wsparcie człeka pełnego, zainteresowanego swoim życiem, ogarniającego co ogarnąć trzeba
Czym innym przyssanie się Salwadorowej Przyssawki, która ssać musi
Bo się udusi
Spotkanie równoważnych partnerów, oferujących sobie własną pełnię, jednocześnie z niej nie rezygnujących
O tak
Inna sytuacja Zawsze skazana jest na porażkę, po drodze siejąc ból, urazę, zniechęcenie
Najpierw uszczęśliw samego siebie
Póki tego nie uczynisz, bezskutecznie uszczęśliwiać innych próbował będziesz
I tylko zdziwka
że kurna nie działa