Nasze życie można by porównać do pokonywania wyimaginowanej, acz bardzo realnej góry
Bo z reguły każdy z nas ma jakoś pod górkę, nie tylko do szkoły
Teoretycznie każdy z nas osiąga szczyt z chwilą śmierci
Praktycznie jednak, niektórzy stoją u podnóża i bezmyślnie gapią się w górę non - stop
Inni z przerażenia, że aż tak ciężko, siadają i nigdy już z tej pozycji się nie dźwigną
Niektórzy docierają do półki skalnej - kresu możliwosci i tam tkwią, ratunku wypatrując oraz łkając
Inni mozolnie, z bagażem przeszłości, w pocie czoła ciągną niemiłosierny bagaż uzbierany w ciągu życia i krwawiąc wszystkimi porami nie ustają
Część z nas, jak burza - do przodu
Bo wybór jest, niezależnie od trudności, podgórkidoszkoly, "prezentów" od losu - jest
Lecz na ile mamy sily, aby go uczynić?
Miałam wrzucić filmik, który na prośbę licznej rudzkości salonowej - ( w liczbie dwóch), nakręciłam, acz doszłam do wniosku, że mozół jaki tam słychać w postaci promisowego zasapania podczas wędrówki na szczyt mego rancha z dołów ze spaceru, uczyniłby notkę niewiarygodną
A może właśnie nie?
Tak czy inaczej w mozole dociągnęłam na szczyt, a tam kilka samochodów, grill rozpalony, tort na stole oraz rudzkość
To tak jak u Ciebie :-)
Warto było?
Warto!